- Targi Gluten Free Expo - czerwiec 19, 2018
- Gryczanka z kapustą i grzybami czyli inna odsłona łazanek - grudzień 15, 2017
- Bezglutenowe tiramisu z malinami - listopad 27, 2017
Kiedy kilka lat temu spotkałem się z moim dzisiejszym mentorem to nie sądziłem, że będziemy kiedyś wspólnie działać w kuchni :) Co prawda wiedziałem, że faktyczny jego zawód to kucharz, a nie nauczyciel hiszpańskiego niemniej jednak ja wtedy jeszcze nie bardzo myślałem o garach :)
Marcel Lopez to szef kuchni Restauracji Aquarius, który przyjechał do Polski z Ekwadoru :) Faktem jest, ze była to wycieczka przez Londyn, gdzie pracował w różnych restauracjach i podnosił swoje umiejętności niemniej jednak widać, że Polska jak i nasze urocze polskie kobiety potrafią skutecznie zachęcić aby pozostać na dłużej w naszym kraju :)
Z Marcelem mieliśmy okazję już troszkę gotować podczas warsztatów kuchni brazylijskiej, które prowadził w Aquariusie dlatego też nie omieszkałem zapytać czy nie miałby ochoty ponownie spotkać się ze mną ale tym razem w naszej kuchni :) Jak widać nie był to problem i kilkanaście kwadransów spędziliśmy na przygotowaniu małych słodkości :)
Marcel zaproponował abyśmy zrobili domowe lody oraz suflet czekoladowy. No przyznam, że jak na słodkiego faceta przystało to nie mogłem odmówić takiej propozycji bo po pierwsze nigdy nie robiłem domowych lodów – zwłaszcza bez maszynki do lodów – a po drugie cukier zawsze polepszał mi samopoczucie ;)
Zaczęliśmy od lodów żeby była szansa na ich stężenie. Zrobiliśmy trzy rodzaje smaków tj. bazyliowe, z miechunki oraz z tamarillo (pomidor drzewiasty). Każdy z lodów miał tę samą jajeczno-mleczną bazę, która została zmieszana ze zmiksowanymi owocami czy liśćmi bazylii. Przełożyliśmy je warstwowo do szklanych kokilek (każda warstwa musiała lekko zastygnąć aby można było nałożyć kolejną) i powędrowały do zamrażalnika. Niestety jak się później okazało 2,5 godziny naszych wspólnych zmagań było zdecydowanie za mało aby lody stężały niemniej zjedliśmy je nieco później :) Smak bazyliowy nie był nam obcy bo już mieliśmy okazję próbować takich lodów podczas warsztatów w Piri Piri natomiast te z miechunki oraz tamarillo były całkiem ciekawym nowym doznaniem smakowym (tak samo jak lody musztardowe ostatnio próbowane w trakcie zmagań z innym mentorem w Restauracji Biała Róża :) ). Lody miały być podane z sufletem czekoladowym na lodowej misie, którą dzień wcześniej przygotował Marcel, a na której takie desery serwuje w restauracji :) Tak czy inaczej aby wykorzystać piękną owocową misę, skorzystaliśmy z wcześniej zrobionego przez nas semifreddo :)
Drugim smakołykiem jaki wspólnie z Marcele zrobiliśmy był czekoladowy suflet. Prosty, szybki i bardzo, bardzo czekoladowy, z roztopioną gorąca czekoladą wewnątrz :) To bardzo fajny deser, którego nadmiar można spokojnie zamrozić i w momencie przyjścia niespodziewanych gości szybko przygotować wstawiając tak naprawdę gotowe wypełnione kokilki do piekarnika na kilkanaście minut. Żeby nie być gołosłownym przepis na suflet przygotowany z Marcelem już wkrótce na blogu :) Na koniec pobawiliśmy się jeszcze troszkę rozgrzanym cukrem gdzie zrobiliśmy małe dekoracje z karmelu i trzeba było kończyć tę małą przygodę :)
Pomimo, że nie mieliśmy zbyt dużo czasu to jednak udało się nam coś dobrego zrobić i znów mogłem spędzić chwilę w kuchni z osobą, którą cenie za wiedzę, umiejętności i chęć dzielenia się tym z innymi :)
Dziękuję Marcel, a wszystkich zapraszam na barkę Aquarius, gdzie swoje dania serwuje Marcel Lopez (także prowadzi warsztaty kulinarne z różnych kuchni świata choć teraz w sezonie pewnie chwilowo zawieszone ze względu na nawał pracy :) ).