W przeciwieństwie do moich poprzednich mentorów, Keti nie jest szefem kuchni. Nie jest też w żaden sposób zawodowo związana z gastronomią jednak kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem to wiedziałem, że jeszcze się spotkamy w kulinarnych okolicznościach :)
Keti to mega sympatyczna Gruzinka, która w Polsce przybliża nam język, taniec i kulturę Gruzji. Ciągle uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona sprawia, ze w jej towarzystwie ciężko myśleć o problemach dnia codziennego :) Pierwszy raz spotkaliśmy się podczas warsztatów kuchni gruzińskiej, które prowadziła Keti. Dania jej rodzinnych stron były pyszne, a umiejętność przekazywania wiedzy sprawiły, że nasze ponowne spotkanie musiało się wydarzyć w ramach mojego projektu :)
Zastanawiałem się co moglibyśmy wspólnie przygotować i doszedłem do wniosku że skoro Keti jest Gruzinką to chyba najlepiej by było jakby to co zrobimy też było z tych klimatów :) Mogły być gruzińskie pierożki chinkali czy też gruziński placek chaczapuri ale w sumie to już robiliśmy na warsztatach z Keti i chyba zostawimy to na kolejne takie grupowe zajęcia. Pytam Keti czy moglibyśmy zrobić coś słodkiego, coś co nierozerwalnie wiąże się z Gruzją? Oczywiście – odpowiedziała. Takim czymś może być potrawa gozinaki. Co prawda gozinaki przygotowuje się na nowy rok niemniej jednak to jest tak dobre (i proste), że nie widziałem powodu aby tego nie zrobić w marcu :)
Aby zrobić gozinaki nie potrzeba wielu produktów – tak naprawdę trzy :) Są to orzechy, miód, trochę cukru i – jak było w naszej drugiej wersji – tabliczka czekolady :)
Zaczęliśmy od posiekania orzechów. Zapytałem Keti czy nie szybciej i łatwiej byłoby wrzucić orzechy do blendera jednak stwierdziła, że nie będą tak ładnie i odpowiednio rozdrobnione więc mam łapać za nóż i siekać :) W sumie to było to takie relaksujące zajęcie, w trakcie którego Keti opowiadała troszkę o gruzińskich zwyczajach jak i o samej Gruzji :) Później w ruch poszedł miód, który lądował na palniku trzy razy a gdy był już gotowy to połączyliśmy go razem z cukrem i orzechami tworząc naszą masę :)
Kiedy już wszystko wymieszaliśmy, Keti zabrała się za tworzenie :) Pierwsza wersja była okrągła z orzechów włoskich natomiast druga przybrała kształt prostokąta, gdzie – chcąc coś dorzucić od siebie – wykończyliśmy ją czekoladą :) Od razu zaznaczę, ze nie podaję tutaj pełnego przepisu jak i opisu bo zrobię to w osobnym wątku dla lepszej przejrzystości :)
Zeszły nas 3 godziny, ale muszę przyznać ze były to bardzo odprężające 3 godzinki na pełnym lajcie i naprawę w gruzińskim klimacie – zwłaszcza kiedy Keti rozmawiała przez komórkę w swoim ojczystym języku :) Co prawda w tle słychać było salsową nutę ale to już standardzik, kiedy coś tworzymy w naszej zwariowanej kuchni :)
Dzięki Keti :)
A jeżeli również chcielibyście poznać kulturę Gruzji, nauczyć się tańców gruzińskich czy gruzińskiego języka lub wstąpić do chóru to zapraszamy do kontaktu ze Stowarzyszeniem “Most do Gruzji” :)