- Targi Gluten Free Expo - czerwiec 19, 2018
- Gryczanka z kapustą i grzybami czyli inna odsłona łazanek - grudzień 15, 2017
- Bezglutenowe tiramisu z malinami - listopad 27, 2017
Biłem się z myślami czy pisać na temat ostatnich warsztatów zorganizowanych przez Lidla w ramach promocji drugiej książki (tym razem ze słodkimi przepisami Pawła Małeckiego). Zastanawiałem się bo to były najgorsze warsztaty na jakich byłem: fatalnie przygotowane miejsce, opryskliwa obsługa, beznadziejne prowadzenie spotkania, zero klimatu i jeszcze prowadzący, którego wiedza jest delikatnie mówiąc poniżej poziomu.
Mógłbym na tym skończyć swój krótki wywód gdyby nie jeden mały szkopuł. Jaki? A no taki, że wszystko co powyżej napisałem jest nieprawdą i totalnym przeciwieństwem tego co zostało zorganizowane dla światka blogerskiego w dobrze już nam znanych czeluściach Cook Up.
Nie ukrywam, że byliśmy już na wielu warsztatach kulinarnych ale z racji tego iż słodycze to mój nałóg (cóż – jedni piją, inni palą, a ja się objadam słodkościami przez co mój tyłek staje się bardziej kształtny – a może to jednak nie tyłek jest kształtniejszy tylko mój sześciopak przekształcił się w bojler? ;) ) to ów warsztaty spasowały mi jak ulał – no iście coś dla takiego słodkiego faceta jak ja (cóż… jak mi nikt nie słodzi to sam to zrobię ;) ).
Kiedy pojawiłem się na miejscu – sam bo Magda w tym czasie zwiedzała inną część Warszawy – przywitała mnie sympatyczna Pani eS z drugą sympatyczną Panią, która od razu zaproponowała coś na przepłukanie gardła :) Uścisk dłoni, rzut okiem w głąb sali czy są jakieś znajome twarze i ten rozlegający się zapach dopiero co upieczonego ciasta, świadczący o tym, że na pewno będzie słodko – a przynajmniej była taka nadzieja :) Z tym ciastem to niestety nic nie wyszło bo podobno wszystko zjadła szwendająca się z kamerą i mikrofonem większym niż moja noga ekipa TVN-u ;) ale luzik – na nas czekało coś innego i równie (jak nie bardziej) słodkiego ;)
Powiem Wam, że całość wyglądała bardzo słodko – oświetlenie, dekoracja na stole i olbrzymie zdjęcia wypieków i deserów. Trzeba przyznać że organizatorzy dopieścili miejsce aby oddało klimat warsztatów :)
Magdy jeszcze nie było bo utknęła gdzieś po drodze z Jolą i Martą więc mogłem poznać i uścisnąć dłoń naszego warsztatowego mentora czyli Pawła Małeckiego. Kilka pytań, kilka odpowiedzi i na horyzoncie pojawiła się zguba czyli lepsza połówka Kuchennych Wariacji wraz z towarzyszkami dzierżącymi w dłoniach olbrzymie torby – hym… kurcze na Narodowym już kramów nie ma więc co one tam przytachały? :)
My tu pitu pitu, a przecież czas zaczynać warsztaty :) Najpierw kilka słów wstępu od p. Ani – PR Lidla, zabawny filmik z trójką gwiazd tej sieci sklepów, mała reżyserka ze strony kręcących, trochę uwag organizacyjnych i w końcu jedziemy :) Ponowne miłe przywitanie przez Pawła zgromadzonych rządnych wiedzy blogerów – tak wiecie pod publikę, która zasiądzie przed telewizorami TVN-u – i przystępujemy do działania :) To co na ten wieczór zaplanowano to wykonanie czekoladowego deseru z gorącymi malinami :) Ech… i przez mą głowę przeszło, że to całe moje usilne bieganie i odchudzanie poszło się ……. ale w sumie – jak sam nasz prowadzący zaznaczył – kakao to owoc, a przecież owoce są i zdrowe i też mało tuczące więc odetchnąłem z ulgą, że źle nie będzie ;) Wykonanie deseru było podzielone na kilka elementów, które Paweł po kolei omawiał tzn. omawiał jedną część wykonania i to wszyscy robili, później kolejną i tak 5 razy – oczywiście muszę się przyznać, że dzielnie asystowałem naszemu prowadzącemu, a te wyjedzone na stanowisku borówki i maliny to nie moja sprawka tylko dziewczyn ;) Wracając do tematu to takie prowadzenie warsztatów było całkiem fajne gdyż pozwalało spokojnie wykonać każdy element bez obawy, że się w jakimś momencie człowiek pogubi :) Najpierw kruszonka, później biszkopt, mus czekoladowy, dekoracja z czekolady i gorące maliny :) Ślinka ciekła na samą myśl, a co dopiero jak już wszystko było gotowe :) Pomimo wielu elementów deser okazał się bardzo łatwy i co ważniejsze to to, że każdy będzie mógł go wykonać w domowym zaciszu :) Zanim skończyliśmy nasze dzieła kilka osób mających chyba większe parcie na szkło niż ja (co jest naprawdę zaskakujące ;) ) udzieliło małych wywiadów o tym co się działo i co robią po za wieczornym objadaniem się czekoladą. Tu jestem troszkę zawiedziony gdyż jako jedyny piekący facet tego wieczorka – no oczywiście oprócz naszego mistrza cukiernictwa Pawła i jego prawej ręki – TVN nie dostrzegł we mnie potencjału na to abym zagościł na szklanym ekranie – hym… może pomyśleli, że nie będą robić konkurencji Conchicie Wurst? Kto wie ;)
Kiedy wszystkie desery były gotowe wszyscy zasiedli do wielkiego stołu aby oddać się wieczornej rozpuście – jakby to nie brzmiało ;) Połączenie czekoladowego smaku, kruszonki i kwaśnych gorących malin dawało taki efekt, po którym kupny na drogę batonik mógł jedynie pozostać na czas klęski urodzaju trzciny cukrowej i kakaowca :)
Po degustacji pozostał do realizacji jeszcze jeden punkt warsztatów, który był sprawcą tego całego zamieszania czyli rozdanie książek “Cukiernia Lidla” z przepisami naszego prowadzącego Pawła Małeckiego – Mistrza Cukiernictwa :) Tak nawiasem mówiąc to jadąc do Warszawy zastanawialiśmy się dlaczego Paweł nie ma jeszcze swojej książki z przepisami skoro takie pyszności robi, a tu na miejscu okazuje się, że Lidl właśnie o to zadbał za co mu chwała :)
Kilka sweet foci – jak przystało na słodkie warsztaty – autograf naszego prowadzącego, słodkości oraz książka w łapę i można wracać do Krakowa :)
Podsumowując to oczywiście były jedne z fajniejszych warsztatów na których byliśmy bo świetna blogerska ekipa i rewelacyjny prowadzący to sukces każdego spotkania towarzyskiego :) Na marginesie to przyznam się, że gdybym dostał propozycję odbycia stażu pod Pawła okiem to pakuję walizki i jadę bo ma niesamowitą wiedzę i umiejętności oraz sprawia naprawdę wrażenie bardzo fajnego człowieka (no chyba że taki słodki jest tylko podczas warsztatów a w pracy potrafi dać nieźle w d…. to wtedy już inna bajka ;) ).
A co do książki to…. albo w sumie nie będziemy teraz nic pisać na jej temat :) Jedynie co to powiemy Wam, że Lidl przygotował aż MILION takich książek i każdy będzie miał możliwość mieć swoją – no może bez autografu Pawła ale cóż… przepisy będą te same, a uwierzcie są rewelacyjne (jak się odrobię z obróbką wszystkich zdjęć to zajmuję piekarnik na miesiąc bo tyle jest w niej pyszności na każdą okazję :) ).
Dziękujemy Lidlowi za zaproszenie i naszej słodkiej blogerskiej ekipie Joli, Marcie i Agnieszce z charakterystycznymi czerwonymi ustami jak te gorące maliny ;)
To był wspaniale wykorzystany czas. Takie warsztaty to czysta przyjemnosc. Miło było poznac Ciebie i Magdę :) Ciesze sie ze bylismy razem w grupie i udalo nam sie wyczarowac tak wspanialy deser:)
Ciebie również Jolu :)
No i ja cały czas się wpraszam do Ciebie abyś mi pokazała jak Ty robisz te wszystkie fantastyczne słodkości :)
Miło było wrócić do tamtych chwil czytając Twoją relację :) Świetne zdjęcia i mam nadzieję, że do zobaczenia niedługo :)
Dzięki Martuś :)
No my tez mamy nadzieję, że ktoś zadba o to aby znów stworzyć dream team :)