- Targi Gluten Free Expo - czerwiec 19, 2018
- Gryczanka z kapustą i grzybami czyli inna odsłona łazanek - grudzień 15, 2017
- Bezglutenowe tiramisu z malinami - listopad 27, 2017
W ramach kampanii promocyjnej z okazji wydania trzeciej książki “Ryby są super” (tutaj kilka zdań o tej książce) Lidl Polska zorganizował małą wycieczkę dla grupy 20-tu paru blogerów kulinarnych, na którą zaprosił również i nas :) Nie da się ukryć, że ostatnio mamy dość napięty grafik i ciężko było podjąć decyzję co do wyjazdu, ale stwierdziliśmy że od czasu do czasu mały reset się przyda, a i Karola Okrasy nie mieliśmy jeszcze okazji poznać więc decyzja na “tak” i jedziemy zobaczyć co też dla nas przygotowano :)
Cała impreza miała odbyć się na terenach Stawów Milickich, położonych ok. 50km od Wrocławia. Trochę mieliśmy obawy jak to będzie gdyż droga na miejsce przeznaczenia raczej nie była usłana różami tylko kiepściuchną pogoda z solidnym deszczem i zimnem – a trzeba zaznaczyć, że warsztaty dla blogerów miały odbywać się na zewnątrz – niemniej na miejscu okazało się iż organizatorzy dali datek gdzie trzeba i nad stawami świeciło słoneczko na prawie bezchmurnym niebie :) Najpierw zakwaterowanie w hotelu, a później – z racji nieco szybszego przybycia na miejsce docelowe – szybka sweet fotka z Karolem i mały rzut okiem na okolicę. W ciągu dwóch godzin dotarła reszta warsztatowej ekipy i pod wodzą Karola Okrasy można było zaczynać zabawę.
Warsztaty, albo raczej kreatywne potyczki blogerskich zespołów zaczęły się o zachodzie słońca w blasku palonych pochodni i ognisk, służących do przygotowania zaplanowanych potraw :) Zanim jednak wszyscy rzucili się w wir gotowania i obcinania palców – żeby było jasne: swoich, nie sąsiadów z kuchennego stołu – nasz prowadzący przedstawił organizatorów oraz ekipę pomocników, którzy mieli wspomagać zebranych rządnych krwi – rybiej krwi – blogerów ;) Do wykonania były trzy zadania: dwa pierwsze to zadania na kreatywność, w których trzeba było przygotować zupę rybną i kanapeczkę z rybą ze składników dostępnych w naszym Ryneczku Lidla. Jak zlot rybny to i trzecie zadanie musiało się z tym wiązać niemniej tu trzeba było bardziej wykazać się wiedzą na temat samych ryb i dopasować to co było na stole z tym co było na przygotowanych kartkach z nazwami ryb. Aż takimi znawcami nie jesteśmy bo z rybami mamy tyle wspólnego co zakup filetów itp niemniej w naszej drużynie marzeń czyli Niezłych Wariacji był Przemek i Kasia z Niezłego Młynka, którzy już nie jedną rybę złowili i suma sumaru zajęliśmy w tej konkurencji ex aequo pierwsze miejsce z inną blogerską drużyną. Kiedy wszyscy przygotowali już swoje potrawy (nasza drużynowa zupa rybna jak i kanapeczka – jak się okazało później – najbardziej przypadły Karolowi do gustu ;) ), Karol i jego pomocnicy (nie, to nie były elfy Mikołaja ;) ) ocenili je i przystąpiliśmy do wielkiej rybnej konsumpcji w kilkustopniowej temperaturze i przy wiejącym wietrze, który wyrywał resztki włosów z naszych głów – nie mówiąc już o fryzurze Karola ;)
Zziębnięci, ale bardzo zadowoleni z nowego doświadczenia tj. gotowania na ognichu w dość trudnych warunkach pogodowych, wróciliśmy do hotelu aby… znów oddać się kolejnemu jedzeniu na uroczystej kolacji :) Ciepło, smaczne potrawy, dobre wino, nagrody w zmaganiach, autografy i zdjęcia – tak w skrócie można opisać te kolejne kilka godzin :) Tańców co prawda nie było, niemniej dobiegająca w tle muzyka umilała rozmowy na tematy blogerskie i wymianę doświadczeń kulinarnych :)
Drugi dzień to wycieczka, która była poprzedzona połowami ryb w Stawach Milickich. Co prawda nie wszyscy mieli ochotę doświadczać solidnie chłodnego poranka i zostali w hotelu na drugie czy trzecie śniadanie, ale kilku śmiałków dzielnie dzierżyło wędki przymarzające do rąk. Jako że ryby w stawach wyczuły nasze złe intencje, zmierzające do wyciągnięcia ich z “domowych” zaciszy, tylko – jak nas pamięć nie myli – jednej osobie udało się coś wyłowić, a reszta mogła jedynie doświadczyć tego przyjemnego uczucia, kiedy okalająca stawy cisza i spokój dawała ukojenie codziennemy szybkiemu życiu.
Autokar podstawiony więc teraz czas na wycieczkę. Razem z dwiema sympatycznymi paniami ze Stawów Milickich, zwiedziliśmy tereny gdzie hodowane rybki dostarczane są później do sklepów (w tym także Lidla). Usłyszeliśmy trochę o zasadach hodowli ryb, zobaczyliśmy piękne (choć może nie na tę porę roku) miejsca, jak się odławia ryby i znów powrót do hotelu na pyszny obiadek, gdzie oczywiście gościła swojska ryba :) Na koniec wszyscy dostali po naprawdę ŚWIEŻEJ solidnej rybie, uścisnęli dłonie, dali po buziaku i powrócili do rzeczywistości :)
Trzeba przyznać, ze były to świetnie spędzone dwa dni, z mnóstwem pozytywnej energii i kolejnych doświadczeń za co dziękujemy nie tylko Lidlowi, ale także wszystkim uczestnikom tej kulinarnej przygody :)